Strona:PL Diderot - To nie bajka.pdf/218

Ta strona została uwierzytelniona.

odzież. W jednym z takich napadów, wydobył szablę i chciał się przebić; kobiety rzuciły się nań, wołając o pomoc; nadbiegli sąsiedzi, związano go sznurami i puszczano mu krew kilka razy. Szał jego opadł wraz z wyczerpaniem sił, przez kilka dni leżał jak martwy, poczem zaczęła mu wracać świadomość. W pierwszej chwili, powiódł oczyma dokoła siebie jak człowiek który budzi się z głębokiego snu i rzekł: Gdzie jestem? Kobiety, kto wy jesteście? Węglarzowa odparła: Jestem węglarzowa... Rzekł: Ach! tak, węglarzowa... A pani?.. Żona Oliwiera zmilkła. Wówczas, zaczął płakać; obrócił się do ściany i rzekł wśród łez: Jestem u Oliwiera... to łóżko, to łóżko Oliwiera... a ta kobieta którą tu widzę, to jego żona! Och!...
„Obie kobiety zajęły się tak troskliwie, obudziły w nim tyle współczucia, prosiły go tak usilnie aby żył, przedkładały mu w tak wzruszający sposób że jest ich jedyną podporą, iż dał się przekonać.
„Przez cały czas który pozostał w tym domu, nie położył się już. Wychodził w nocy, błądził po polach, tarzał się po ziemi, wzywał Oliwiera; jedna z kobiet szła za nim zdaleka krok w krok i przyprowadzała go o świcie z powrotem.
„Wiele osób wiedziało o jego bytności w chacie Oliwiera; wśród nich byli i nieżyczliwi. Obie wdowy uprzedziły go o niebezpieczeństwie na jakie się naraża; było to popołudniu, Feliks siedział na ławce, z szablą na kolanach, wsparty łokciami na stole, z głową utopioną w dłoniach. Zrazu nie odpowiedział nic. Żona Oliwiera miała syna siedmnasto- czy ośmnasto-letniego