Strona:PL Diderot - To nie bajka.pdf/68

Ta strona została uwierzytelniona.

uczucie mógłbyś pomieścić w miejsce tego jakieśmy im tchnęli i jakie ich ożywia? Mniemają, iż chwila wzbogacenia narodu i rodziny nowym obywatelem nadeszła, i szczycą się z tego. Jedzą, aby żyć i aby rosnąć; rosną, aby się rozmnażać, i nie znajdują w tem grzechu ani wstydu. Słuchaj dalszego ciągu swych zbrodni. Zaledwie pokazałeś się między nimi, stali się złodziejami. Zaledwie stąpiłeś na naszą ziemię, zaczęła dymić krwią. Otajczyka, który biegł na twe spotkanie, który powitał cię i przyjął wołaniem: „Taio! przyjaciel, przyjaciel,“ zabiłeś. I dlaczego zabiłeś? Ponieważ go uwiódł blask twoich błyszczących perełek. Dawał ci swoje owoce; ofiarował własną żonę i córkę; ustępował ci chaty, a ty go zabiłeś za garstkę tych ziarn, które zabrał ci, nie poprosiwszy o nie. Na odgłos twojej morderczej broni, uciekł w góry. Ale bądź pewien, iż, gdyby nie ja, w jednej chwili zginęlibyście wszyscy. Ha! dlaczego ich uspokoiłem? dlaczego ich powściągnąłem? dlaczego powstrzymuję ich jeszcze w tej chwili? Nie wiem; nie zasługujesz bowiem na żadne uczucie litości; masz duszę okrutną, która nie zaznała go nigdy. Przechadzałeś się, ty i twoi, po naszej wyspie; uszanowano cię; zażywałeś wszystkiego; nie znalazłeś na swej drodze zapory ani odmowy; zapraszano cię, siadałeś, roztaczano przed tobą cały dostatek kraju. Pragnąłeś młodych dziewcząt? Z wyjątkiem tych, które nie mają jeszcze przywileju ukazywania twarzy i piersi, matki przedstawiły ci wszystkie inne zupełnie nagie: oddano w twoje ręce tkliwą ofiarę obowiązków gościnności; usłano dla niej i dla ciebie