się do tak zacnych panien z największym szacunkiem i gotowością do usług.
Dziewczyny nigdy jeszcze podobnej mowy nie słyszały; popatrzyły więc zadziwione jedna na drugą, potem spojrzały na rycerza i na twarz jego zaledwie widoczną z pod przyłbicy cokolwiek uchylonej, nakoniec parsknęły głośnym śmiechem.
— Skromność jest ozdobą piękności; śmiać się z drobnostek jest oznaką głupoty — rzekł podraźniony Don Kiszot — Ale nie dlatego to mówię, żeby wam przykrość zrobić, moje piękne panie — dodał łagodniej — owszem gotów jestem świadczyć wam przysługi. Rozkazujcie tylko!
Słuchając tej mowy, dziewczyny śmiały się do rozpuku. W Don Kiszocie krew już wrzeć zaczynała i możeby dopuścił się jakich gwałtownych czynów, gdyby nie to, że nadszedł gospodarz zajazdu, człowiek opasły i widocznie dbający o spokój.
Na widok dziwacznej postaci zbrojnego rycerza i on z trudnością śmiech pohamował; ale przemogła w nim ostrożność i troska o zarobek. Odezwał się tedy grzecznie.
— Panie wojaku, jeśli się panu podoba tu wypocząć, to wszystkiego dostanie, czego potrzeba do pańskiej wygody, oprócz łóżek, bo tych niema w całym domu.
Słysząc gospodarza przemawiającego tak
Strona:PL Don Kiszot z la Manczy (Kamiński).djvu/021
Ta strona została uwierzytelniona.