na konia, weź włócznię, a ja ci pokażę, że jesteś nędznym tchórzem!
Chłop, wystraszony widokiem jeźdźca, a zwłaszcza jego włóczni, gotowej krew toczyć, miał się już za zgubionego i odpowiedział najgrzeczniej.
— Panie wojaku, ten chłopiec jest moim parobkiem i słusznie karę odbiera. Pasie moje owce tak niedbale, że mi codzień jedna ginie. Kiedy go karcę, on mówi, że to ze skąpstwa, żeby mu należności nie zapłacić. A kłamie, że...
— Ty kłamiesz! — krzyknął Don Kiszot. — Zaraz mi odwiąż chłopca i natychmiast wypłać mu należność, bo inaczej przebiję cię tą włócznią!
Chłop spełnił rozkaz, opuściwszy głowę, i odwiązał parobka. Teraz Don Kiszot zwrócił się do uwolnionego i zapytał, ile mu gospodarz jest winien.
— Za dziewięć miesięcy, po siedm realów na miesiąc — odrzekł parobek.
Chłop spojrzał oszołomiony, a Don Kiszot, policzywszy w myśli, ile to uczyni, rzekł grzmiącym głosem:
— Wypłać mu natychmiast sześćdziesiąt trzy reale, jeśli ci życie miłe.
— Chociażbym zaraz miał paść trupem, to wypłacić nie mogę natychmiast, bo przecie realów z sobą do lasu nie noszę — odpo-
Strona:PL Don Kiszot z la Manczy (Kamiński).djvu/031
Ta strona została uwierzytelniona.