RYCERZ ZWIERCIADLANY.
Obaj ułożyli się na murawie i czas jakiś przeleżeli spokojnie. Drzemkę ich przerwało przybycie dwóch jeźdźców, z których jeden wyglądał także na błędnego rycerza, drugi na jego giermka.
Don Kiszot zaczął z Sanczem gwarzyć półgłosem, czyniąc spostrzeżenia i uwagi nad nieznajomemi. Obcy rycerz dosłyszał ich rozmowę i zapytał.
— Kto panowie jesteście?
Niebawem zbliżyli się rycerz do rycerza i giermek do giermka.
Sanczo żalił się przed swoim kolegą na nieznośne pragnienie. Tamten wydobył zaraz wino i Sanczo uraczył się porządnie. Poczem dwaj giermkowie zasnęli spokojnie.
Nieznajomy rycerz zachwalał przed Don Kiszotem piękność swej pani, opowiadał, że za tę piękność walczył już wielokrotnie i zawsze zwycięsko. Chełpił się szczególniej pokonaniem sławnego rycerza, Don Kiszota z Manczy, którego jakoby z siodła wysadził i zmusił do przyznania, że Dulcynea pod względem urody ustępuje dużo jego ukochanej.