GOŚĆ KSIĄŻĘCY.
Księżna wracała z polowania wolnym truchtem, po drodze wychwalała Don Kiszota i śmiała się z opowiadań Sanczy, książę zaś pojechał naprzód, żeby rycerzom zgotować świetne przyjęcie.
Jakoż naprzeciw Don Kiszota wyszli najpierw dwaj słudzy, bogato ubrani; następnie w dziedzińcu powitały go dwie panny dworskie, które zarzuciły mu na ramiona płaszcz szkarłatny. W sieniach stała służba, skropiła rycerza i książęcą parę deszczem pachnącym i wykrzykiwała.
— Niech żyje kwiat i chluba rycerstwa!
Potem wprowadzono gościa do sali, obwieszonej drogiemi kobiercami, gdzie sześciu giermków książęcych zdjęło z niego zbroję i odziało go we wspaniałe szaty.
Przedtem jeszcze wspomniane panny dworskie przyniosły miednicę i obmyły mu ręce.
Następnie urzędnik dworski i dwunastu giermków zaprowadziło rycerza do jadalni, w której na stole były nakrycia dla czterech osób. Tu spotkał się znowu Don Kiszot z obojgiem księstwem i z ich kapelanem. Rycerza posadzono na pierwszem miejscu, chociaż bardzo się wzdragał.