Ta strona została uwierzytelniona.
posłał po proboszcza, wyspowiadał się i umarł jako dobry chrześcijanin.
Przed śmiercią umysł jego odzyskał jasność zupełną. Don Kiszot głośno wyznał, że zbałamuciły go złe książki, że skutkiem tego błądził, gdy zamiast pilnować domu, został błędnym rycerzem i gonił za zwodniczą sławą.
Przyjaciele pożegnali go z płaczem, a wierny Sanczo, który przy swojej Jagusi żył jeszcze długo i szczęśliwie, chodził codziennie na cmentarz, aby na grobie swego dawnego pana pomodlić się za spokój jego duszy.