ąc się i kiwając do majora głową. Major był zdziwiony; wreszcie parsknął mu w oczy śmiechem, nazwał głupcem i odszedł, a Icek jeszcze z większem wytężeniem począł krzyczeć. W godzinę potem, kiedy wieczerzał, zapytałem go:
— A cóżby się stało, gdyby plac major przez głupotę obraził się na was?
— Jaki plac-major?
— Jakto jaki? czyście go nie widzieli?
— Nie!
— A przecież on stał tuż przed wami, wprost twarzą w twarz.
Ale Isaj Fomicz zaczął mię najpoważniej upewniać, że stanowczo nie widział żadnego majora, że w takiej chwili przy podobnych modlitwach wpada w ekstazę i nic już wtedy nie widzi, co się wkoło niego dzieje.
Jak dziś widzę Isaja Fomicza, jak bywało w sobotę wałęsa się po całym ostrogu, usiłując jak najgorliwiej nic nie robić, stosownie do przepisów zakonu. Jakie mi niemożliwe anegdoty opowiadał za każdym razem, gdy powracał ze swojej bożnicy; jakie nieprawdopodobne przynosił wieści z Petersburga, upewniając, że ma je od swoich żydków, a ci z najpierwszych rąk.
Ale już za wiele rozwodzę się nad Isajem Fomiczem.
W całem mieście były tylko dwie publiczne łaźnie parowe. Piewsza, należąca do
Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/203
Ta strona została skorygowana.