Zupełnie nie wiedząc, o co chodzi, i ja wyszedłem stanąć w szyku. O wszystkich szczegółach sprawy dowiedziałem się już potem. Teraz myślałem, że odbywa się jakieś sprawdzanie; ale nie spostrzegłszy karaulnych, którzy dokonywają sprawdzania, zdziwiłem się i zacząłem rozglądać dokoła. Na twarzach był wyraz wzburzenia i rozdrażnienia, niektóre aż pobladły. Wszyscy w ogóle byli mocno przejęci sprawą i milczący w oczekiwaniu chwili, kiedy wypadnie przemówić do majora. Uważałem, że wielu spojrzało na mnie z wielkiem zdziwieniem, ale milcząc odwrócili się. Widocznie dziwnem się im to wydało, że stanąłem w szyku razem z nimi; widocznie nie wierzyli, żebym i ja z nimi chciał występować z pretensyą. Wkrótce jednak prawie wszyscy, którzy mię otaczali, zaczęli się znów zwracać ku mnie. Wszyscy spoglądali na mnie pytająco.
— Tyś tu po co? — głośno i po grubiańsku zapytał mię Wasilij Antonow, który stał nieco dalej odemnie, a który dotychczas zawsze wy do mnie mówił i grzecznie się obchodził ze mną.
Patrzałem na niego zdziwiony, wciąż jeszcze usiłując zrozumieć, co to znaczy i już domyślając się, że tu coś niezwykłego zachodzi.
— W samej rzeczy po co ci tu stać? Ruszaj do kazarmy — odezwał się młody parobczak, z wojskowych, z którym się dotych-
Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/288
Ta strona została skorygowana.