Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/32

Ta strona została skorygowana.

szałem opowiadania o najstraszniejszych, najprzeciwniejszych naturze postępkach, o najpotworniejszych zabójstwach, opowiadania, którym towarzyszył niepowstrzymany, dziecinnie wesoły śmiech opowiadającego.

Szczególnie nie wychodzi mi z pamięci pewien ojcobójca. Pochodził on ze szlachty, mieszkał przy ojcu sześćdziesięcioletnim, względem którego był czemś w rodzaju marnotrawnego syna. Prowadził się najgorzej, wplątał się w długi. Ojciec ograniczał go, napominał; ale ojciec miał dom, miał futor, domyślano się, że ma pieniądze i — syn zabił ojca, pragnąc dziedzictwa[1]. Zbrodnię odkryto dopiero w miesiąc po jej spełnieniu. Sam zabójca doniósł policyi, że jego ojciec niewiadomo gdzie się podział. Cały ten miesiąc przeżył w najwyuzdańszej rozpuście. Nakoniec w jego nieobecności policya znalazła ciało zabitego. Na dziedzińcu, przez całą jego długość, był wykopany kanał dla odprowadzenia nieczystości, przykryty deskami. Ciało leżało w tym kanale. Trup był odziany, siwa głowa precz odcięta i przystawiona do tułowia, a pod głowę zabójca podłożył poduszkę. Syn nie przyznał się; pozbawiono go szlachectwa, rangi i zesłano na dwadzieścia lat do ciężkich robót. Przez cały czas mojego z nim pożycia był

  1. W dalszym ciągu jest sprostowanie tego faktu Skazaniec, jak się potem pokazało, nie był zabójcą. (Przypisek tłómacza).