się w największej cichości i zdaje się, że władza w niektórych razach patrzała na to przez palce.
Wielu aresztantów przybywało do ostroga nic nie umiejąc, ale uczyli się tu od drugich i potem wyszedłszy z więzienia byli dobrymi majstrami. Znaleźć tu można było szewców robiących buty i trzewiki, krawców stolarzy, ślusarzy, rytowników, złotników. Był jeden żyd, Izaak Bumstein, jubiler a zarazem lichwiarz. Wszyscy oni pracowali i zarabiali grosz jakiś. Zamówienia otrzymywano z miasta[1]. Pieniądz jest brzęczącą swobodą, a ztąd dla człowieka, zupełnie pozbawionego wolności, dziesięć razy droższy. Niech mu one tylko brzęczą w kieszeni, on już w połowie zadowolony, choćby ich nie mógł tracić. Ale pieniądze można zawsze i wszędzie wydawać, tem bardziej, że owoc zakazany jest podwójnie słodki. A w katordze można było mieć nawet wódkę. Fajki były najsurowiej zabronione, ale wszyscy palili. Pieniądze, tytoń ratowały od szkorbutu i innych chorób. Praca zaś ratowała od zbrodni; bez pracy aresztanci pojedliby się wzajem, jak pająki w szklance. Pomimo tego i praca i pieniądze były zabronione, a choć pieniądze starannie były ukryte, wpadały przecież czasem w ręce poszukują-
- ↑ Miastem, gdzie Dostojewski przesiedział 4 lata w katordze, jest Omsk. (Przypisek tłómacza).