Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/42

Ta strona została skorygowana.

stwo najdziwniejszych niespodzianek, najpotworniejszych faktów prawie na każdym kroku zaczęło mię uderzać, i dopiero później, po dłuższym pobycie w ostrogu, zrozumiałem w pełni całą wyjątkowość, całą niespodzianość tego życia i coraz więcej dziwiłem się jemu. Muszę się przyznać, że to zadziwienie towarzyszyło mi przez cały czas katorgi: nie mogłem się z nią nigdy pogodzić.
Pierwsze wrażenie moje przy wejściu do ostrogu było w ogóle najprzykszejsze, najwstrętniejsze; pomimo tego jednak — rzecz dziwna — wydało mi się, że w ostrogu daleko łatwiej żyć, niżelim to sobie w drodze na Syberyę wyobrażał. Aresztanci, chociaż w kajdanach, chodzili jednak swobodnie po całym ostrogu, łajali się, śpiewali pieśni, pracowali dla siebie, palili fajki, nawet pili wódkę (chociaż takich było niewielu), a niektórzy w nocy uprawiali karciarstwo. Sama robota wydała mi się nie tak ciężką, katorżną i dopiero dobrze później poznałem, że jej ciężar, jej katorżność polega nie na tem, że jest trudną i ciągłą, ale na tem, że to praca przymusowa, obowiązkowa, pod kijem. Chłop wolny pracuje nieraz nierównie więcej, czasem i nocami, szczególnie latem; ale pracuje dla siebie, pracuje w rozumnym celu, i jemu nierównie lżej, niż katorżnemu robotnikowi w pracy przymusowej i nie przynoszącej mu żadnej korzyści. Przyszło mi raz na myśl, że gdyby chodziło o to, aby czło-