Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/81

Ta strona została skorygowana.

nie można sobie nawet wyobrazić, żeby aresztańci mogli oburzyć się na niego. Od niego nie stronią, z nim wchodzą w przyjacielskie stosunki, i gdyby ktoś chciał w ostrogu dowodzić całej brzydoty donosicielstwa, to wcaleby go nie zrozumiano. Ten aresztant ze szlachty, zepsuty i podły, z którym zerwałem wszelkie stosunki, znał się dobrze z dieńszczykiem majora, Fiedką, i służył mu za szpiega, a dieńszczyk wszystko, co posłyszał o aresztantach, donosił majorowi. U nas wszyscy o tem wiedzieli i nikomu nigdy nawet na myśl nie przyszło ukarać niegodziwca albo przynajmniej zganić go za to.
Ale zboczyłem z drogi. Zdarza się naturalnie, że wódka szczęśliwie dostaje się do ostrogu; wtedy przedsiębiorca odbiera przyniesione kiszki, zapłaciwszy za transport i zaczyna obliczać. Z obliczenia okazuje się, że go towar już drogo kosztuje; a więc dla lepszych zysków przelewa jeszcze raz wódkę, rozprowadzając wodą niemal na połowę i w ten sposób zupełnie się przygotowawszy, czeka na kupujących. Kupujący zjawia się w pierwsze święto, czasem w dzień powszedni: to aresztant, który przez kilka miesięcy pracował, jak wół roboczy, i zebrał trochę grosza, aby go przepić w dzień z góry przez siebie oznaczony. Ten dzień na długo przed swojem nadejściem śnił się biednemu robotnikowi, obraz jego unosił się w szczęśliwych marzeniach przy pracy, i swym urokiem po-