Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/86

Ta strona została skorygowana.

do wojska, jak nad nim matka, odprowadzając go, płakała i jak ciężko mu było być rekrutem. Dodał, że w żaden sposób nie mógł wytrzymać rekruckiego życia, dlatego, ze tam wszyscy byli tacy surowi, gniewni, a oficerowie komenderujący zawsze byli z niego niezadowoleni.
— Jakże się skończyło? — spytałem. Za cóż ty się tu dostałeś? I jeszcze do osobnego oddziału.... Ach ty Sirotkin, Sirotkin!
— Ja, Aleksandrze Piotrowiczu, rok wszystkiego byłem w batalionie, a tutaj się dostałem za to, że Grzegorza Piotrowicza, komendanta mojej roty, zabiłem.
— Słyszałem ja o tem, Sirotkin, ale nie wierzę. Gdzież ty mogłeś kogo zabić?
— Tak się zdarzyło, Aleksandrze Piotrowiczu. Bardzo mi już ciężko było.
— A jakżeż żyją inni rekruci? Rozumie się, ciężko im z początku, ale potem przywykają, i patrzysz, z rekruta robi się dzielny żołnierz. Ciebie, zapewne, matka zanadto pieściła, piernikami i mleczkiem do ośmnastu lat karmiła.
— „Matuszka“, prawda, bardzo mię kochała. Kiedy mię wzięto w rekruty, z żalu zasłabła i słyszałem, że nie wstawała.... Ciężko mi już bardzo pod koniec zaczęło być w rekructwie. Komendantowi nie podobałem się, za wszystko mię karał — a i za co? Ja wszystkim ulegam, żyję akuratnie, wódki nie piję, niczem złem się nie zajmuję a to już,