dobnych do niego przestępców w liczbie około piętnastu, to dziwnie było nawet patrzeć na nich; dwie, trzy twarze były znośn1, reszta zaś postacie bezmyślne potworne, niechlujne. Jeżeli mi okoliczności pozwolą, opiszę kiedyś szczegółowiej tę oddzielną gromadkę. Sirotkin zaś często przyjaźnił się z Gazinem, z tym samym, od którego zacząłem ten rozdział, wspomniawszy, że pijany wwalił się do kuchni i że jego widok poplątał wszystkie moje wyobrażenia o życiu w ostrogu.
Ów Gazin był straszną istotą. Sam widok jego przygniatał i przerażał innych. Zdawało mi się zawsze, że nie mogło być nie dzikszego i potworniejszego od jego postaci. Widziałem w Tobolsku sławnego ze swoich zbrodni rozbójnika Kamieniewa; widziałem potem Sokołowa, aresztanta z dezerterów, strasznego zabójcę. Ale żaden z nich nie wywoływał tak wstrętnego wrażenia, jak Gazin.
Zdawało mi się czasem, że widzę przed sobą ogromnego, olbrzymiego pająka, wielkości człowieka. Był to Tatar, strasznie silny, najsilniejszy z całego ostrogu; wzrostu nieco wyższego ponad średni, herkulesowej budowy ciała, z potworną, nieproporcjonalnie wielką głową. Trzymał się pochyło, patrzał z podełba. W ostrogu chodziły o nim dziwne wieści; wiedziano, że był z liczby wojskowych, ale aresztanci opowiadali sobie — nie wiem, czy zgodnie z prawdą — że uciekł z Nerczyńska, że na Sybir nieraz już był zsyłany,
Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/88
Ta strona została skorygowana.