Strona:PL Doyle, tł. Neufeldówna - Z przygód Sherlocka Holmesa.pdf/141

Ta strona została skorygowana.

jąc wnioski nie wątpiłem, że spróbuje usunąć mnie z drogi odrazu i użyje w tym celu swej morderczej broni. Postawiłem mu tedy świetny cel w oknie i, zawiadomiwszy policyę, że może być potrzebna, zająłem najlepszy, jak mi się zdawało, punkt obserwacyjny, nie przypuszczając ani na chwilę, że i on to samo wybierze miejsce do swego ataku.
„No, mój drogi Watson’ie, czy pozostał jeszcze jaki szczegół, który powinienbym ci wyświetlić?
— Tak — odparłem. — Nie wyjaśniłeś mi jaki powód mógł mieć pułkownik Moran do zamordowania Ronalda Adair’a.
— Ach! mój drogi, wchodzimy tu w te stery przypuszczeń, w których najlogiczniejszy umysł może popełniać błędy. Każdy może wytworzyć swoją własną hypotezę co do wypadku wiadomego, a twoja może być równie słuszna, jak moja.
— A zatem ty już masz swoją hypotezę?
— Sądzę, że nietrudno jest fakty wyjaśnić. Stwierdzony został fakt, że pułkownik Moran i młody Adair wygrali wspólnie znaczną sumę pieniędzy. Moran niewątpliwie grał znaczonemi kartami... że w grze oszukuje, wiedziałem oddawna. Przypuszczam, że wykrył to i Adair w dniu, w którym został zamordowany. Bardzo prawdopodobnie Adair rozmówił się z nim poufnie i zagroził, że go wyda, jeśli on nie wystąpi dobrowolnie z klubów i nie przyrzeknie, że przestanie grać w karty.
„Nieprawdopodobnem jest, aby taki młodzik, jak Adair wywołał odrazu głośny skandal, wystawiając człowieka dobrze znanego, a nadto o tyle starszego. Postąpił zatem najpewniej tak, jak mó-