Strona:PL Doyle, tł. Neufeldówna - Z przygód Sherlocka Holmesa.pdf/31

Ta strona została skorygowana.

— Tak, ale bardzo małe, za wązkie nawet, żeby kto przez nie wszedł.
— W każdym razie, skoro panie obie zamykały na noc drzwi na klucz z tej strony nikt dostać się nie mógł. Może pani zechce pójść do swego pokoju i zamknąć okienicę od wewnątrz.
Miss Stoner spełniła to żądanie, a Holmes, zbadawszy dokładnie okno otwarte, próbował wszystkimi sposobami wyłamać okienicę, ale daremnie. Nie było najmniejszej szpary, przez którą możnaby wsunąć choćby nóż, by unieść sztabę,
Zaopatrzony w lupę obejrzał zblizka zawiasy, ale były z grubego żelaza i mocno obsadzone w murze.
— Hm — rzekł zakłopotany, drapiąc się w podbródek — wszystkie moje wnioski wychodzą z fałszywego założenia. Nikt nie mógł wyjść tedy, jeśli okienice były zamknięte. Zobaczmy, czy zbadanie wnętrza dostarczy nam jakich wskazówek.
Przez małe drzwi dostaliśmy się na korytarz, wybielony wapnem, na który wychodziły owe drzwi od sypialni.
Holmes pominął trzecie i weszliśmy odrazu do tego pokoju, gdzie mieszkała na razie miss Stoneri gdzie jej siostra umarła.
Pokój był ładny, niezbyt wysoki i miał duży kominek, jak zazwyczaj w starych domach.
W jednym kącie stała komoda z ciemnego drzewa, w drugim wązkie łóżko, pomalowane na biało, na lewo było okno i gotowalnia. Te trzy sprzęty, dwa krzesełka trzcinowe i kawałek dywanu wiltonowskiego stanowiły całe umeblowanie.