Strona:PL Doyle, tł. Neufeldówna - Z przygód Sherlocka Holmesa.pdf/50

Ta strona została skorygowana.

— Spodziewam się, że mi pan wybaczy, iż panu czas zabieram — rzekła do mego przyjaciela, który wstał, aby ją powitać; — ale spotyka mnie szczególna przygoda, a ponieważ nie posiadam ani krewnych, ani przyjaciół, nie mam się kogo poradzić, przeto pomyślałam sobie, że pan będzie może taki dobry i da mi jaką radę.
— Proszę, niech pani zechce usiąść. Szczęśliwy będę, jeśli mi się uda być pani użytecznym.
Widziałem, że mowa i obejście nowej klijentki wywarły na Holmes’ie wrażenie korzystne. Spojrzał na mnie bystro swoim badawczym wzrokiem, poczem usiadł i słuchał, spuściwszy powieki i splótłszy dłonie.
— Byłam przez pięć lat nauczycielką — mówiła — w rodzinie pułkownika Spence Munro, ale dwa miesiące temu pułkownik został wysłany do Halifaxu, w Nowej Szkocyi, a ponieważ zabrał ze sobą dzieci do Ameryki, pozostałam bez miejsca. Dałam ogłoszenia do dzienników, udawałam się do tych osób, które wzajem ogłaszały, iż potrzebują nauczycielki, ale bezskutecznie, tak, że moje skromne środki zaczęły się wyczerpywać i nie wiedziałam istotnie co ze sobą począć.
„W West-Endzie jest agencya Westaway’a, która zajmuje się specyalnie umieszczaniem nauczycielek: chodziłam tam co tydzień w nadziei, że znajdę miejsce.
„Westaway to nazwisko założyciela zakładu, ale kierowniczką jest niejaka miss Stoper. Przesiaduje w gabinecie, a kobiety, szukające zajęcia, czekają w przedpokoju — i są przyjmowane przez nią