Strona:PL Doyle - Świat w letargu.pdf/103

Ta strona została skorygowana.

Challenger patrzył na gęste tumany mgły, przesłaniające widnokrąg; z białego tego morza wyglądały gdzieniegdzie szczyty gór, jak wyspy.
— Zanosi się na wiatr — rzekła pani Challenger, wchodząc do pokoju w szlafroku — ale wy trzęsiecie się z zimna, moi drodzy przyjaciele. Zmarzliście w tych fotelach, podczas gdy ja otuliłam się tak ciepło kołdrą. Ale zaraz temu zaradzę.
Dzielna kobietka zakrzątnęła się żwawo i wnet usłyszeliśmy szum maszynki. Niebawem profesorowa wróciła, niosąc pięć filiżanek dymiącej czekolady.
Summerlee spytał czy może zapalić falkę, my zaś wszyscy zabraliśmy się do papierosów. Uspokoiło to nam nerwy, ale sądzę, że nie powinniśmy byli palić, gdyż dym zgęścił jeszcze duszną atmosferę pokoju. Challenger musiał otworzyć wentylator.
— Jak długo jeszcze, Challenger? — zapytał lord John.
— Około trzech godzin — odparł profesor, wzdrygając się.
— Początkowo bałam się — rzekła jego żona — ale im bliżej końca, tem jestem spokojniejszą. Jak myślisz, Jerzy, czy nie powinniśmy się modlić?
— Módl się, jeśli chcesz, kochanie — odpowiedział łagodnie nasz kolos — każdy z nas modli się