Strona:PL Doyle - Świat w letargu.pdf/116

Ta strona została skorygowana.

— Gdybyś zechciał ograniczyć swoje uwagi do własnej powierzchowności, przekonałbyś się, że masz aż nadto szerokie pole do obserwacji — zawołał.
— Nie miałem zamiaru cię obrażać, mój drogi Challenger — odparł nasz nietaktowny przyjaciel. — Nikt ci nie może robić zarzutu z twojej powierzchowności. Jeżeli natura obdarzyła cię krótkiem ciałem, to musisz mieć krępe nogi.
Challenger był zbyt rozwścieczony, aby zdobyć się na odpowiedź; sapał tylko i pienił się. Lord John pośpieszył zażegnać burzę.
— Któż mówi o spacerze — rzekł — po co mamy iść?
— Może nam pan poradzi jechać pociągiem? — spytał Challenger, wciąż jeszcze sapiąc.
— Ale cóż się stało z autem? Dlaczegobyśmy niem nie mieli pojechać?
— Nie jestem coprawda fachowcem — rzekł Challenger, głaszcząc w zamyśleniu brodę — ale ma pan rację, przypuszczając, że umysł ludzki w najwyższych swoich przejawach zdolny jest wszystko sobie przyswoić. Pomysł pański jest świetny, milordzie, ja sam zawiozę was wszystkich do Londynu.