Strona:PL Doyle - Świat w letargu.pdf/129

Ta strona została skorygowana.

choć tłumnych, ulicach. Ani jeden ruch, ani jeden dźwięk nie był odpowiedzią naszemu wezwaniu.
Nic z tego! Nikt nie ocalał! — zawołałem.
— Nie pozostaje nam żadnej nadziei — rzekła pani Challenger. — Na miłość Boską, Jerzy, wracajmy do Rotherfield. Zwarjuję jeśli pozostaniemy choć godzinę jeszcze w tem okropnem, milczącem mieście.
Bez jednego słowa wsiedliśmy do samochodu. Lord John skierował go na południe. Zdawało się nam, że wszystko już skończone. Nie przewidywaliśmy wcale nowych, zdumiewających wypadków, jakie miały nastąpić.