Strona:PL Doyle - Świat w letargu.pdf/133

Ta strona została skorygowana.

śmierć? Czy sprowadzi ją powrót trucizny? Czy może niepodobna będzie wytrzymać na ziemi wskutek rozkładu tylu ciał? Lub może świadomość naszej strasznej sytuacji zaćmi nasz umysł? Garstka szaleńców na wymarłym świecie? Rozmyślałem właśnie nad tą okropną ewentualnością, gdy słaby jakiś szmer zmusił mnie do spojrzenia na szosę. Dorożka wjeżdżała pod górę!
W tej samej chwili dosłyszałem świergotanie ptaków, pokasływanie na podwórzu i jakiś ruch wokół siebie. A jednak pamiętam, że uwagę moją przykuła ta śmieszna, stara dorożkarska szkapa, która powoli, z trudem pięła się pod górę. Od niej oko moje powędrowało do zgarbionego na koźle woźnicy i wreszcie do młodzieńca, który wychylił się przez okno i z pewnym zniecierpliwieniem wskazywał kierunek. Wszyscy bezsprzecznie, najoczywiściej ożyli!
Wszyscy ożyli! Czyżbym był ofiarą halucynacji, a zatrute kręgi eteru — nieprawdopodobnym snem? Przez chwilę wyczerpany mój umysł gotów był temu uwierzyć, lecz spojrzałem w dół i dojrzałem na dłoni ślady starcia przez sznur dzwonnicy. A więc nie śniłem! Lecz oto świat zmartwychwstał i życie znów kwitło na ziemi. Spoglądając wokół dostrzegłem je wszędze i, ku mojemu zdziwieniu, budziło się w tym samym punkcie, na którym się urwało. Oto golfiści. Niemożliwem mi się wydało, aby