Strona:PL Doyle - Świat w letargu.pdf/140

Ta strona została skorygowana.

— Oczywiście. Było wpół do pierwszej.
— O której pan przyjechał?
— Kwadrans po drugiej.
— Na stacji wynajął pan dorożkę?
— Tak jest.
— Jak daleko jest od stacji tutaj?
— Myślę, że z jakie dwie mile.
— A więc jak długo pan jechał, jak pan myśli?
— Prawdopodobnie, z jakie pół godziny, ze względu na tę astmatyczną szkapę.
— Powinnaby więc być trzecia teraz?
— Trzecia, albo parę minut po.
— Niech pan spojrzy na zegarek.
Amerykanin spełnił polecenie i wydał okrzyk zdziwienia.
— Nie do uwierzenia! — zawołał. — Ten koń pobił rekord! Istotnie widzę teraz, że słońce jest już nisko. Coś jest w tem wszystkiem, czego nie rozumiem.
— Czy nie zauważył pan nic dziwnego, gdyście zaczęli wjeżdżać pod górę?
— Owszem, pamiętam, że poczułem dziwną senność; chciałem powiedzieć coś dorożkarzowi, ale on nie odwrócił się nawet ku mnie. Przypuszczam, że