Strona:PL Doyle - Świat w letargu.pdf/23

Ta strona została skorygowana.

Umieściliśmy się w międzyczasie w przedziale pierwszej klasy i Summerlee zdążył już zapalić swą odwieczną głogową fajeczkę, której dym zdawał się wędzić koniec jego długiego, zaczepnego nosa.
— Mądry to człowiek z przyjaciela Challenger — zaczął mówić, silnie podniecony — niepodobna temu zaprzeczyć. Jedynie dureń mógłby tego nie uznawać. Dość spojrzeć na kapelusz Challengera, przykrywający sześćdziesiąt uncji mózgu — a mózg ten to potężna maszyna, działająca sprawnie i niezmiernie wydajnie. Pokażcie mi skład a powiem wam jakich rozmiarów może być maszyna. Ale właściciel jej jest urodzonym szarlatanem — mówiłem mu to w oczy przy świadkach, — urodzonym szarlatanem, rozmiłowanym w dramatycznych efektach. Spokojnie jakoś na świecie, więc oto przyjaciel Challenger daje znak życia; nie przypuszczacie chyba panowie aby sam wierzył w te bzdury o zmianach w eterze i o niebezpieczeństwie, grożącem ludzkości? W życiu nie słyszałem podobnych bredni!
Siedział nastroszony, jak stary, siwy kruk i trząsł się ze złośliwego śmiechu.
Oburzenie rosło we mnie w miarę słów Summerlee. Nie powinien był wyrażać się w ten sposób o człowieku, któremu wszyscy trzej zawdzię-