Strona:PL Doyle - Świat w letargu.pdf/24

Ta strona została skorygowana.

czaliśmy sławę i taką sumę wrażeń i przeżyć jaką nie mógłby się poszczycić żaden ze współczesnych ludzi. Już otwierałem usta gotując się do jakiej gwałtownej repliki, gdy lord John mnie uprzedził.
Już raz miał pan nieporozumienie z Challengerem — rzekł surowo — i został pan w jednym mgnieniu oka pobity, położony na obydwie łopatki. Nie panu z nim się mierzyć, profesorze Summerlee, i najlepiej pan zrobi nie wchodząc mu w drogę.
— Przytem — zauważyłem — Challenger był nam zawsze oddanym przyjacielem. Mimo wszystkich swych wad jest to człowiek nieposzlakowanie prawy i jestem przekonany, że nigdy nie odzywa się niepochlebnie o swych przyjaciołach po za ich plecami.
— Bardzo słusznie, młodzieńcze — poparł mnie lord Roxton, a po chwili zwracając się ku profesorowi Summerlee, przyjaźnie poklepał go po ramieniu i dodał: „no, Herr Professor, nie będziemy się chyba kłócili. Zbyt wiele przeżyliśmy razem, ale niech pan nie tyka Challengera, bo i ja i ten tu obecny młody człowiek, mamy formalną słabość do starego.
— Ale Summerlee nie był nastrojony zgodnie. Twarz jego wyrażała żywe niezadowolenie, a gęste, z widoczną złością puszczane, kłęby dymu poczęły wydobywać się z jego fajeczki.