Strona:PL Doyle - Świat w letargu.pdf/30

Ta strona została skorygowana.

rzeczy milordzie nazwałem pana przed chwilą osłem co było nieco za ostre. Ale to mi przypomina pewną umiejętność, pospolitą lecz zabawną, którą niegdyś posiadałem. Znacie mnie obydwaj jako poważnego męża nauki, otóż czy możecie sobie wyobrazić że cieszyłem się kiedyś wśród dzieci wielkiem uznaniem jako naśladowca głosów rozmaitych zwierząt? Może mi się uda uprzyjemnić wam nieco tę podróż; czyby to naprzykład zabawiło pana, gdybym zapiał jak kogut?
— Nie, panie — odparł lord John, który czuł się głęboko obrażonym — toby mnie wcale nie zabawiło.
— Uważano ogólnie, że doskonale naśladuję gdakanie kury, która tylko co zniosła jajko. Czy chce pan abym to zademonstrował?
— Nie, proszę pana, bynajmniej nie chcę.
Mimo tak wyraźnej odmowy, profesor Summerlee odłożył fajkę i przez cały czas podróży zabawiał nas — lub raczej usiłował zabawić — naśladowaniem przeróżnych głosów ptasich i zwierzęcych, co wydało mi się tak absurdalne, że od łez przeszedłem do niepohamowanego śmiechu, i zanosiłem się niemal histerycznie, widząc przed sobą, a raczej słysząc, poważnego profesora piejącego jak kogut, lub skomlącego jak szczeniak, któremu przycięto ogon. W pewnej chwili lord John podał mi gazetę na brzegu której napisał ołówkiem: „biedny