Strona:PL Doyle - Świat w letargu.pdf/34

Ta strona została skorygowana.

— Tak proszę pana, ugryzł ją w nogę. Na własne oczy widziałem jak wyleciała z pokoju niczem oparzona.
— Wielki Boże!
— Ho, ho, nie takby pan mówił, gdyby wiedział wszystko co się tu dzieje. Nasz pan nie przyjaźni się z nikim w okolicy. Niektórzy mówią, że najlepsze dla niego towarzystwo, to te małpy w dalekich krajach, co to pan o tem opisywał. Tak powiadają, proszę pana. Ale ja służę u pana już dziesięć lat, przywiązałem się do niego, i wiem, że mimo wszystko to mądry człowiek i że to wielki honor służyć u niego. Ale czasami trudno z nim wytrzymać. Proszę niech pan sam powie, czy to jest ta sławna, stara gościnność? Niech pan to przeczyta.
Zwolniwszy biegu jechaliśmy pod dość stromą górę; na skręcie, przymocowana do gęstego żywopłota, widniała spora tablica, a na niej uderzały oko te kilka słów:

Ostrzeżenie!   
         Goście, dziennikarze i żebracy         
nie są mile widziani.
                        J. E. Challenger.