Strona:PL Doyle - Świat w letargu.pdf/46

Ta strona została skorygowana.

tak przeraził moją służącą, zacząłem zastanawiać się nad jego przyczyną. Uprzytomniłem sobie, że nigdy dotychczas nie zdradzałem skłonności do gryzienia kogokolwiek w domu; impuls więc dzisiejszy był stanowczo objawem nienormalnym. W jednej chwili uprzytomniłem sobie prawdę. Puls mój wykazywał dziesięć uderzeń ponad normę i ciągle się wzmagał. Przywołałem więc na pomoc moje lepsze „ja“, tego prawdziwego Jerzego Edwarda Challengera, wyższego ponad wszelkie zmiany molekularne, i nakazałem mu opanowanie wybryków, wywołanych przez truciznę. Istotnie opanowałem się, czułem, że potrafię rozpoznać i powściągnąć chorobliwe odruchy. Było to świetne zwycięstwo ducha nad materją, zwycięstwo nad tą poszczególną dziedziną materji ściśle związaną z umysłem. Powiedziałbym nawet, że to umysł funkcjonował wadliwie i że wola go opanowała. I tak, gdy żona moja zeszła na dół, zdołałem powitać ją z godnością i spokojem, zamiast ukryć się za drzwiami i wystraszyć ją dzikim okrzykiem, jak miałem na to ochotę. Powściągnąłem również szaloną chętkę zakwakania jak kaczka. A później, gdy wyszedłszy na podwórze, aby zarządzić przygotowanie auta, zastałem nad niem Austina, zajętego jakąś reperacją, — powstrzymałem podniesioną już w górę rękę, którą chciałem mu zadać cios, mogący wywo-