Strona:PL Doyle - Świat w letargu.pdf/50

Ta strona została skorygowana.

jestem wyrocznią w tych sprawach. Po powrocie z kolei rozmawiałem telefonicznie z burmistrzem jakiegoś prowincjonalnego miasta, i słyszeliście pewnie com mówił. Człowiek ten przywiązywał niezwykłą wagę do swego życia, ale oświeciłem go co do błędności jego poglądów.
Summerlee podniósł się z miejsca i stanął przy oknie. Jego chude, kościste ręce drżały ze wzruszenia.
— Challenger — rzekł — sprawa jest zbyt poważna, aby ją zbyć czczem rozumowaniem. Nie sądź, że chcę cię irytować próżnemi pytaniami, — pragnę sobie uprzytomnić jasno czy w tych informacjach lub rozumowaniu nie zachodzi jaka pomyłka. Oto słońce świecące tak jasno jak zwykle na tle błękitnego nieba, oto kwiaty, trawa, ptaki, ludzie grający w golfa, lub koszący żyto. Oświadczasz, że wraz z tem wszystkiem stoimy nad brzegiem przepaści — że ten cudowny dzień jest dniem sądu ostatecznego, nadejście którego ludzkość przewidywała od tylu wieków. Na czem jednak opierasz tak niezmiernie doniosłe twierdzenie? Na zacieraniu się linji w spectrum świetlnem — na pogłoskach z Sumatry — na dziwnych objawach, jakeśmy zaobserwowali wzajemnie na sobie. Te ostatnie nie były przytem tak wyraźne, abyśmy ich, przy pewnej dozie wysiłku, nie zdołali powściągnąć. Nie po-