Strona:PL Doyle - Świat w letargu.pdf/74

Ta strona została skorygowana.

godzin życia. Niestety, skonsumowaliśmy dość sporo zawartości pierwszego cylindra na powrócenie do życia.
— Czyż to ma jakiekolwiek znaczenie? — spytał lord John, który zagłębiwszy ręce w kieszenie, stał koło okna — jeśli mamy klapnąć, to cóż za sens zwlekać? Przecież niema żadnego ratunku?
Challenger uśmiechnął się i przecząco poruszył głową.
— Czy nie myślicie więc, moi państwo, że godniej skoczyć w przepaść, niż stoczyć się w nią? Jeśli śmierć jest nieunikniona, to byłbym za tem, aby zmówić pacierz, zamknąć kran cylindra i otworzyć okno.
— To prawda — odważnie rzekła pani Challenger — lord John ma rację, Jerzy, i trzeba go usłuchać.
— Usilnie protestuję — zawołał Summerlee, utyskującym tonem — jeśli mamy umrzeć, to umrzemy, ale umyślnie przyśpieszać koniec jest czynem nierozsądnym i nieopatrznym.
— A co myśli o tem nasz młody przyjaciel? — spytał mnie Challenger.
— Uważam, że powinniśmy do końca być świadkami katastrofy — odparłem.