Strona:PL Doyle - Świat w letargu.pdf/77

Ta strona została skorygowana.

Austin został już tym razem bezpowrotnie wydalony ze służby, gdyż leżał przy kołach a wielki siniec na czole znaczył miejsce, w które, padając, uderzył się o stopień. W ręku ściskał jeszcze gumowego węża, za pomocą którego obmywał maszynę. W rogu podwórza rosły dwa nieduże klony, a pod niemi leżały kulki żjeżonych piórek, z których sterczały cienkie łapki. Straszna kosa śmierci ścinała wszystko po drodze — małe i wielkie.
Za murami podwórza wiła się wiodąca ku stacji droga, wpoprzek niej, jeden na drugim leżeli żniwiarze, których widzieliśmy uciekających z pola. Nieco dalej leżała i niańka, oparta głową i plecami o pochyły, porosły trawą brzeg szosy; wyjęła z wózka niemowlę, które zwisało w jej ramionach jak bezwładny tłomoczek. Tuż obok ciemna plamka na bieli szosy wskazywała miejsce, w którem padł chłopczyk. Bliżej ku nam widniał koń dorożkarski, klęczący między dyszlami uprzęży. Woźnica zwisał na siodle, a bezwładne jego ramiona chwiały się, niczem ramiona jakiegoś polnego straszydła; poprzez okienko wehikułu zdołaliśmy rozróżnić sylwetkę młodego człowieka. Ręką ściskał klamkę wpółotwartych drzwi, tak jakgdyby ostatnim wysiłkiem woli chciał był wyskoczyć.
Na drugim planie widniały place golfowe, usiane tak jak zrana ciemnemi postaciami graczy, któ-