Strona:PL Doyle - Świat w letargu.pdf/84

Ta strona została skorygowana.

— Czy to nie wszystko jedno, w gruncie rzeczy? — zauważyłem. — Świat umarł, a całopalenie jest najlepszym pogrzebem.
— A jeśli i ten dom się zapali, to już koniec z nami.
— Przewidziałem niebezpieczeństwo — rzekł Challenger — i prosiłem żonę, aby mu zapobiegła.
— Jesteśmy zupełnie bezpieczni, drogi. Ale czuję taki zamęt w głowie. Powietrze tu jest straszne!
— Zaraz je odświeżymy — rzekł Challenger i pochylił się nad cylindrem tlenu.
— Już prawie pusty — rzekł — wystarczył nam na jakie trzy i pół godziny. Już blisko ósma, noc mamy zapewnioną, ale przewiduję, że zapas się wyczerpie jutro około 9 zrana. Zobaczymy jeszcze raz, jak słońce wejdzie, i to dla nas wyłącznie.
Odkręcił kran drugiego cylindra i na chwilę otworzył wentylator. Zamknął go, gdy powietrze wyraźnie się odświeżyło, choć jednocześnie nasze chorobliwe symptony stały się ostrzejsze.
— A propos jednak — rzekł — nietylko tlenem człowiek żyje. Pora obiadowa już minęła. Upewniam was, moi panowie, że zapraszając was tutaj na zebranie, które chciałem pod każdym względem uprzyjemnić, zatroszczyłem się pilnie i o moją ku-