Strona:PL Doyle - Świat w letargu.pdf/97

Ta strona została skorygowana.

dyskusji. Jeden zbija argumenty drugiego, a my nie wiemy, co jest prawdą. Teraz spór ucichł; Summerlee zagłębił się w fotelu, a Challenger, mrucząc coś do samego siebie, majstruje koło mikroskopu. Lord John zbliżył się do mnie i obydwaj wyglądamy przez okno.
Blady księżyc już się ukazał; ostatni to raz oczy nasze spoczywają na nim. Gwiazdy błyszczą cudownie. Nawet w przeczystem powietrzu Ameryki Południowej nie błyszczały tak jasno. Może zmiany atmosferyczne tak wpłynęły na ich światło. Żałobna łuna Brighton płonie jeszcze, a zdala migocze ognista plama, która może oznaczać pożar w Arundel, Chichester lub nawet w Portsmouth. Jakaś słodka melancholja unosi się w powietrzu; czyż młodość i piękność zginęły bezpowrotnie? Ziemia skąpana blaskiem gwiazd wygląda jak cichy kraj z bajki. Ktoby mógł odgadnąć, że w istocie jest Golgotą, usłaną trupami ludzi?
Nagle wybucham śmiechem.
— Hallo, przyjacielu — rzekł lord John, patrząc na mnie ze zdziwieniem, skąd ta wesołość?
— Myślałem o wszystkich nierozstrzygniętych problematach — odparłem — na które poświęcono tyle czasu i uwagi. Naprzykład o współzawodnictwie Anglji i Niemiec, albo o zatoce Perskiej, która