Strona:PL Doyle - Świat w letargu.pdf/99

Ta strona została skorygowana.

gdy duchem“, „Korespondent nasz zastał wielkiego uczonego, siedzącego na dachu swego domu, dokąd się schronił przed nawałą przerażonych pacjentów, szturmujących jego mieszkanie. Zdając sobie jasno sprawę z powagi chwili, nasz sławny lekarz twierdził jednak, że wszelka nadzieja ratunku nie jest stracona“. Bond znowuż, rozmiłowany w efektach stylowych, ujął sprawę inaczej; przyglądał się wypadkom w katedrze Św. Pawła. Co za temat dla niego! „Gdym stał na małej galeryjce pod murem i przyglądał się stamtąd tłumom, które napełniały świątynię, korząc się w tej ostatniej chwili przed Stwórcą, o którym w ciągu wszystkich lat swego życia tak uparcie pamiętać nie chcieli — dobiegło uszu moich tak rozpaczliwe błaganie o litość, taki płacz przerażenia...“ no i tak dalej.
Ale co za głupstwa wypisuję! Staram się jakoś spędzić te męczące chwile. Pani Challenger poszła do ubieralni i profesor powiedział nam, że usnęła, on sam siedzi przy stole, i przeglądając swoje książki, robi notatki z takim spokojem, jakgdyby miał przed sobą długie lata pracy. Pióro mechaniczne, którem pisze, skrzypi tak przeraźliwie, że zdaje się wyrażać wzgardę wszystkim tym, którzy się z twierdzeniami profesora nie zgadzają.
Summerlee usnął w fotelu i od czasu do czasu wydaje rozpaczliwe chrapanie, lord John wyciągnął