Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T1.pdf/25

Ta strona została skorygowana.

— Kompletny nonsens o jakichściś zwierzętach które tam napotkał. Zdaje mi się zresztą że sam zorjentował się co do możliwości tego co opowiadał. W każdym razie cofnął to wszystko. Na zebraniu u Rentera plótł rzeczy w które sam nie mógł wierzyć. Była to wogóle skandaliczna sprawa. Z początku miał nawet zwolenników ale prędko ich zraził.
— Czem?
— Swoim niemożliwym zachowaniem i nieznośną szorstkością. Weźmy naprzykład biednego Wadley’a, z Tow. Zoologicznego, który mu posłał następujące zaproszenie: „Prezes Inst. Zoologicznego przesyłając serdeczne pozdrowienie panu profesorowi Challenger, prosi go uprzejmie o zaszczycenie swoją obecnością najbliższego zebrania Instytutu“. Odpowiedź Chellengera była poprostu niecenzuralna.
— Naprzykład?
— Mówiono że brzmiała mniejwięcej w ten sposób: „Profesor Challenger przesyłając panu Prezesowi Instytutu Zoologicznego serdeczne pozdrowienie, prosi go uprzejmie aby się wyniósł do licha“.
— Wielki Boże!
— To samo wykrzyknął biedak Wadley. Przypominam sobie słowa z jakiemi zwrócił się do zebranych: „w ciągu pięćdziesięciu lat mojej działalności naukowej“... — wydawał się do głębi wzburzony.