Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T1.pdf/36

Ta strona została skorygowana.

— Pan był łaskaw naznaczyć mi na dzisiaj widzenie — rzekłem pokornie, pokazując mu kopertę.
Wyciągnął z biurka mój list i położył go przed sobą.
— A, wiec pan jest tym młodym człowiekiem, który nie rozumie po angielsku!
O ile się nie mylę zgadza się pan z moimi poglądami?
— Najzupełniej, panie profesorze, najzupełniej! — Byłem nader emfatyczny.
— Wielki Boże! Cóż to za zaszczyt dla mnie, nieprawdaż? Wiek pański i wygląd dają pańskiemu zdaniu wagę podwójną. No, w każdym razie jest pan więcej wart od tego całego stada świń w Wiedniu, których wspólne napaści nie są bardziej obraźliwe jak poszczególne ataki naszych angielskich wieprzaków.
Spojrzał na mnie, jak na przedstawiciela tego rodzaju zwierząt.
— Zdaniem moim zachowali się ohydnie — zauważyłem.
— Upewniam pana że potrafię sam się bronić i nie potrzebuję pańskiego współczucia. Sam jeden wobec swoich wrogów Jerzy Edward Challenger czuje się najszczęśliwszym. No mój panie, weźmy się do skrócenia, o ile możliwe tej wizyty, która