Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T2.pdf/12

Ta strona została skorygowana.

i wysokich jak te, któreśmy napotkali w podróży. Niektóre z nich dochodziły do dwudziestu stóp wysokości, a wierzchołki ich były ostre i twarde, co czyniło je podobnymi do olbrzymich, zatkniętych w ziemię włóczni. Gdyśmy mijali tę kępę dojrzałem w niej coś białego; była to czaszka ludzka. O kilka kroków dalej leżał szkielet.
Paroma uderzeniami siekierki wycięliśmy bambusy aby obejrzeć miejsce tej dawnej tragedji. Tylko parę łachmanów pozostało z ubrania, ale sądząc z butów, tkwiących na nogach szkieletu, zmarły był europejczykiem. Pomiędzy kośćmi odnaleźliśmy złoty zegarek firmy Hudson, z New Jorku, mechaniczne pióro na łańcuszku, oraz srebrną papierośnicę z inicjałami „J. C. od A. E. S.“ Stan metalu świadczył, iż katastrofa zdarzyła się niezbyt dawno.
— Któżby to mógł być? — szepnął lord John — biedak! wszystkie jego kości zdają się pogruchotane.
— Bambusy wyrosły pomiędzy połamanymi żebrami — zauważył Summerlee — choć jest to roślina prędko rosnąca, jednak nieprawdopodobnem mi się wydaje, aby mogła dosięgnąć dwudziestu stóp od czasu, jak to ciało tu leży.
— Mogę z całą pewnością stwierdzić tożsamość zmarłego — oświadczył Challenger — jadąc bowiem do was, do Manaos, zasięgałem wszelkich możliwych informacji co do osoby Maple White’a. W Para nie wiedziano nic o nim. Na szczęście jeden szkic z jego albumu, przed-