Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T2.pdf/20

Ta strona została skorygowana.

pychającą okolicę, przechodzącą od kamiennej pustyni do rozpaczliwych trzęsawisk, znajdujących się na północ i wschód od skał, a zamieszkałych przez całe mnóstwo dzikiego ptactwa. W okolicach tych płaskowzgórze jest kompletnie niedostępne; wielokrotnie zapadaliśmy po szyję — po ramiona w lepkie, podzwrotnikowe trzęsawiska, to znów posuwaliśmy się samym brzegiem przepaści. W dodatku miejsca te są ulubionem legowiskiem wężów „Jaracaca“, najzuchwalszego i najjadowitszego gatunku Ameryki Południowej. Raz po raz któreś z tych ohydnych stworzeń wypełzało ku nam z cuchnącego błota i tylko trzymając w ciągłem pogotowiu nasze strzelby, moglibyśmby się jako tako zabezpieczyć. Szczególniej jedno miejsce tego trzęsawiska, porośnięte zgniło-zielonym mchem, pozostanie mi w pamięci jak straszna zmora. Było to specjalne gniazdo tych ohydnych gadów, które, sycząc i skręcając się we wszystkich kierunkach, rzuciły się ku nam. Jest to bowiem właściwością wężów „Jaracaca“ napastować człowieka, jak tylko go ujrzą. Było ich zbyt wiele, aby można było je wystrzelać. Pozostawało nam więc tylko ratować się ucieczką. Ale oglądając się poza siebie, długo jeszcze widziałem płaskie głowy, i śliskie szyje naszych prześladowców, podnoszące się i opadające wśród trawy. Na mapie, którą rysujemy, nazwaliśmy to bagno „Bagnem Jaracaca“.
Skały przeszły stopniowo od koloru rudawe-