Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T2.pdf/24

Ta strona została skorygowana.

wieść, jak niewyczerpane są środki prawdziwie wyższego umysłu“.
Po śniadaniu wypakowaliśmy akcesorja górskich wycieczek. Z pośród nich Challenger wybrał najdłuższą a najlżejszą linę, długości stu pięćdziesięciu stóp, zaopatrzoną w haki, klamry i t. p. Lord John i profesor Summerlee brali udział w niejedynych niebezpiecznych górskich wycieczkach. Tak, że właściwie tylko ja jeden byłem nowicjuszem, ale moja siła i wytrwałość wynagradzały brak doświadczenia.
Wspinanie się w gruncie rzeczy nie było tak trudnem, choć zdarzały się chwile, w których mi włosy powstawały ze strachu. Pierwsza połowa drogi była nawet łatwa, ale stopniowo skała stawała coraz bardziej stromą, aż wreszcie przez ostatnie pięćdziesiąt stóp wisieliśmy kompletnie na rękach, czepiając się nogami wązkich krawędzi skalnych. Ani ja, ani Summerlee nie bylibyśmy nigdy dosięgli szczytu, gdyby nie to, że Challenger, który wdarł się pierwszy (uderzająca była ta zwinność w tak ciężkiem ciele), umocował linę na około drzewa i rzuci nam ją. Dzięki temu zdołaliśmy obydwaj dotrzeć na sam wierzchołek, porośnięty gęstą trawą, i mający około dwudziestu pięciu stóp rozległości.
Gdym nieco odetchnął, uderzył mnie nadzwyczajny widok, który się stąd roztaczał. Zdawało się, że cała Brazylijska równina leży u naszych