Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T2.pdf/32

Ta strona została skorygowana.

bratem, i mogę umrzeć szczęśliwy, żem godnie pomścił jego śmierć.
Pogroził nam z nieopisaną wściekłością i zniknął w gęstwinie.
Gdyby metys był zadowolnił się swoją zemstą i uszedł chyłkiem, byłby ocalił życie. Ale ten nieposkromiony, nierosądny impuls romańskej rasy, który popchnął go do dramatycznego wystąpienia, zgotował mu zgubę. Roxton, który w trzech rozmaitych krajach zyskał przydomek Bicza Bożego, nie był człowiekiem pozwalającym się bezkarnie wyzywać. I gdy metys spuszczał się na dół po przeciwnej stronie skały, lord Roxton przebiegł brzegiem przepaści, szukając miejsca, z którego mógłby go widzieć. Rozległ się suchy odgłos strzału i choć nic nie mogliśmy dojrzeć, ale usłyszeliśmy krzyk i odgłos spadającego ciała. Lord Roxton wrócili ku nam z twarzą tak chłodną, jakgdyby była ze spiżu.
— Postąpiłem jak głupiec — rzekł — przez moją nieostrożność wpadliście w tę pułapkę. Powinienem był pamiętać, że ludzie tutaj nie zapominają nigdy o zemście i mieć się więcej na baczności.
— A cóż pan począł z drugim metysem? Musiał i oni przyłożyć ręki do zniszczenia naszego mostu.
— Mogłem go zastrzelić, lecz darowałem mu życie. Może nie brał udziału w tym spisku. Kto