Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T2.pdf/63

Ta strona została skorygowana.

— Jak pan mógł narażać się na takie niebezpieczeństwo! — zawołaliśmy jednocześnie.
— Nie było innej rady. Strzelając do zwierzęcia, gdyby się tu dostało, bylibyśmy się wzajemnie pozabijali w ciemnościach. A gdybyśmy się starali dosięgnąć je z poza ogrodzenia, bylibyśmy je jedynie zranili i rozwścieczyli jeszcze więcej. W gruncie rzeczy uważam, żeśmy bardzo szczęśliwie wydobyli się z tego niebezpieczeństwa. Jakże się zowie ta istotka?
Nasi uczeni spojrzeli na siebie z pewnem wahaniem.
— Co do mnie — rzekł Summerlee, zapalając fajeczkę u ogniska — przyznaję, że nie potrafiłbym nazwać tego zwierzęcia.
— Przyznaniem tym daje pan dowód wielkiego naukowego taktu — zauważył Challenger z dobrotliwem pobłażeniem — nawet ja sam nie potrafię powiedzieć nic nad to, że dzisiejszej nocy mieliśmy do czynienia z jakąś odmianą mięsożernego „dinosaura“. Wyrażałem już poprzednio zdanie, że zwierzęta tego gatunku istnieją prawdopodobnie na tem płaskowzgórzu.
— Niech pan jednak pamięta — odparł Summerlee — że istnieje wiele odmian przedhistorycznych zwierząt, które wyginęły zupełnie bez śladu. Przedwczesnem też byłoby przypuszczać, że potrafimy określić każde, jakie napotkamy tutaj.