Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T2.pdf/97

Ta strona została skorygowana.

stawić. Wąskie otwory jaskini, niedostępne dla olbrzymich zwierząt, służyły jako schroniska dla krajowców, a ich bystry umysł pozwalał im urządzać takie oto, przykryte gałęziami pułapki na szlakach uczęszczanych przez zwierzęta, te wielkie zwierzęta, z któremi pod względem siły równać się nie mogli. Człowiek zawsze staje się panem.
Strome ściany pułapki nie były dla mnie zbyt trudne do przebycia, ale wahałem się długo, zanim odważyłem się wychylić z jamy i narazić na powtórne spotkanie z potworem, któremu wymknęłem się takim cudem. Skądżeż mogłem wiedzieć, czy nie czyha na mnie w najbliższych zaroślach? Ale nabrałem otuchy, przypomniawszy sobie rozmowę, jaką mieli kiedyś Challenger i Summerlee, a w toku której twierdzili obydwaj, że te olbrzymie przedhistoryczne zwierzęta były niemal zupełnie pozbawione mózgu, że małe ich czaszki nie zawierały miejsca na jakikolwiek odruch myślowy i że ich zniknięcie z powierzchni ziemi wynikło prawdopodobnie z ich własnej głupoty, wskutek której nie umiały się przystosować do zmienionych warunków bytu.
To też wgramoliłem się na ścianę jamy i rozejrzałem się wokoło.
Gwiazdy już bladły, niebo bielało, a lekki wiatr poranny owionął mi twarz. Nie widziałem nigdzie mego napastnika, ani też nie mogłem dosłyszeć jego pomruku. Wdrapałem się więc jeszcze nieco wyżej i usiadłem na brzegu jamy, gotów skryć się w niej