— Żadnych pan nie zrobiłeś postępów?
— Żadnych.
— Ej! muszę się raz przyglądnąć tej sprawie.
— Bardzo bym sobie tego życzył, doprawdy. Jest to pierwsza moja większa i ważniejsza sprawa, a tu ani o krok naprzód nie postępuję. Bądź pan tak dobrym i pomóż mi.
— Na szczęście znam już sam fakt i dość starannie przestudyowałem sprawozdanie o pierwszem śledztwie. Chciałbym prócz tego wiedzieć, coś pan zrobił z woreczkiem na tytoń, który znaleziono na miejscu zbrodni? Czy nie podaje on żadnej wytycznej?
Hopkins ze ździwieniem spojrzał na mego przyjaciela.
— Wszak on był własnością zamordowanego; wewnątrz napisane były pierwsze litery jego imienia. Jest zrobiony ze skóry morskiego psa — a właścicielem jego mógł tylko być stary marynarz.
— Ależ wszak on sam nie miał fajki.
— Tak, to prawda; fajki nie znaleźliśmy bardzo też mało palił, a tytoń miał tylko dla swych przyjaciół.
— Bez wątpienia. Dlatego też tylko o tem wspominam, bo ja wziąłbym to za punkt wyjścia do dalszego dochodzenia w tym
Strona:PL Doyle - Czarny Piotr.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.