Najprzód wszedł mały jakiś mężczyzna o czerwonych policzkach i z jasną brodą. Holmes wyjął list z kieszeni.
— Jak się nazywacie? — spytał.
— James Lancaster.
— Żałuję Lancastrze, lecz posada jest już obsadzona. Oto macie dziesięć szylingów za trud. Idźcie do drugiego pokoju i poczekajcie tam kilka minut.
Drugi, był to długi, wychudły człowiek o rzadkich włosach i bladej cerze. Nazywał się Hugh Pattins. Odprawiono go również z niczem, dostał pół sowerena i rozkaz by poczekał.
Trzeci kandydat miał wygląd wpadający w oko. Miał twarz dzikiego buldoga, rozburzone włosy i brodę, a pod gęstymi, krzaczastymi brwiami błyszczały ciemne oczy. Ukłonił się i zwyczajem marynarzy trzymał czapkę w ręku.
— Wasze nazwisko? — spytał Holmes.
— Patrick Cairns.
— Umiecie obchodzić się z harpuną?
— Tak panie. Dwadzieścia sześć podróży.
— Dundee, prawdopodobnie?
— Tak, panie.
— Jesteście gotowi odbyć nową podróż?
— Tak jest.
Strona:PL Doyle - Czarny Piotr.djvu/40
Ta strona została uwierzytelniona.