skrzynkę, aby przywłaszczyć sobie jej zawartość i zażądałem zapłaty za milczenie.
Od marynarza jakiegoś, który spotkał go w Londynie, dowiedziałem się, gdzie się znajdował. Poszedłem do niego, by go przyprzeć do muru. Pierwszej nocy był dość rozsądnym i oświadczył gotowość, by mi dać tyle, abym nie potrzebował więcej jeździć po morzu. Umówiliśmy się, by następnego wieczora wszystko załatwić. Gdym przyszedł po raz drugi, był już pijany i w bardzo złem usposobieniu. Siedzieliśmy dłuższy czas razem, piliśmy i opowiadaliśmy długie historye o bohaterskich czynach z dawnych czasów. Ale im więcej pił, tem mniej podobała mi się twarz jego. Upatrzyłem sobie ową harpunę na ścianie jako broń, i postanowiłem sobie użyć jej, zanim by on mnie miał przeszyć. Wreszcie rzucił się na mnie, klnąc i krzycząc, z oczyma połyskującemi dziko i porwał wielki nóż. Zanim go jednak z pochwy wyciągnął, tkwiła już w ciele jego harpuna. Nieba! co za ryk wydał ze siebie! A twarz jego we śnie jeszcze widzieć będę! Krew bryzgała wokoło mnie. Słuchałem chwilę. Wszystko było spokojne. Zebrałem się raz jeszcze na odwagę. Oglądnąłem się dokoła. Skrzynka, którą natychmiast poznałem, stała na ściennej półce.
Strona:PL Doyle - Czarny Piotr.djvu/45
Ta strona została uwierzytelniona.