Strona:PL Doyle - Czerwonym szlakiem.pdf/140

Ta strona została skorygowana.

domem, w którym Drebber dotąd mieszkał. Nie mogłem pojąć, co miał znaczyć ten powrót, co Drebber zamierzał. Ujechałem jeszcze kawałek drogi i zatrzymałem się nieopodal domu. Gdy Drebber wysiadł; dorożka odjechała... Proszę, niech mi pan da szklankę wody. Zasycha mi w gardle, gdy długo mówię“.
Podałem mu szklankę, którą wypił duszkiem.
„A... teraz mi lepiej“ — rzekł. — Otóż, czekałem z jaki kwadrans, gdy nagle rozległ się w domu hałas, jakgdyby rozpoczęła się bijatyka. W następnej chwili drzwi otwarły się z trzaskiem i ukazali się dwaj mężczyźni, jednym z nich był Drebber, a drugim młody chłopak, którego jeszcze nigdy nie widziałem. Chłopak ten trzymał Drebbera za kołnierz, a gdy stanęli na schodkach przed domem, pchnął go i kopnął nogą tak silnie, że tamten potoczył się na środek ulicy. „Ty psie jakiś!“ — krzyczał, grożąc mu kijem — ja cię nauczę lżyć uczciwą dziewczynę!“ Był taki wzburzony, że myślałem, iż zacznie okładać kijem Drebbera, ale ten, zataczając się, uciekał, co mu sił starczyło, i ujrzawszy na rogu moją dorożkę, wskoczył do niej i krzyknął: „Wieź mnie do hotelu Hallidaya!“
Świadomość, że mam go nareszcie, w swojej mocy, przejęła mnie taką radością, serce moje zakołatało tak silnie, że obawiałem się, iż anewryzm mój spłata mi figla w ostatniej chwili. Jechałem wolno, rozważając, jak najlepiej postąpić. Byłem już prawie zdecydowany wywieźć go za miasto i tam, w jakiem samotnem ustroniu, gdziekolwiek w polu, rozmówić się z nim po raz ostatni, gdy on sam nastręczył mi sposób rozstrzygnięcia sprawy. Ogarnęła go ponownie żądza wódki i kazał mi stanąć przed szynkiem. Wysiadł, polecił mi czekać i wszedł do sklepu, gdzie pozostał, dopóki go nie zamknęli, a gdy się znów zjawił, był w takim stanie, że miałem go już całkowicie, w swoich rękach.