Strona:PL Doyle - Czerwonym szlakiem.pdf/42

Ta strona została skorygowana.

— I cóż panowie na to? — zawołał policyant, tonem przedsiębiercy, zachwalającego popisy cyrkowe na jarmarku. — Nikt nie dostrzegł tego napisu, bo był w najciemniejszym kącie pokoju i nikomu nie wpadło na myśl tam spojrzeć. Morderca skreślił go krwią swoją lub jej. Patrzcie na te ślady, krew ciekła po ścianie! Niweczy to wszelkie podejrzenie samobójstwa. A teraz, dlaczego morderca wybrał ten kąt właśnie? Zaraz panom objaśnię. Spojrzyjcie na świecę na kominku. Paliła się wówczas i oświetlała ten kąt tylko, tak, że był najjaśniejszy, jak teraz jest najciemniejszy.
— A teraz, skoro dokonałeś pan tego cennego odkrycia, czegóż ono dowodzi? — spytał Gregson, tonem ironicznym.
— Czego dowodzi? Poprostu tego, że ktoś zaczął pisać imię żeńskie Rachela, lecz nie zdążył dokończyć, bo mu przeszkodzono. Pamiętajcie, panowie, co wam mówię: gdy ta sprawa będzie wyjaśniona, przekonacie się, że jest w nią wplątana kobieta, imieniem Rachela. Śmiej się panie Holmes, śmiej się pan... może pan być bardzo przebiegły i mądry, ale jednakże stary pies myśliwski będzie w końcu górą!
— Och, przepraszam! — rzekł mój towarzysz, który parsknął śmiechem i tem wywołał wybuch gniewu policyanta. — Posiadasz pan niewątpliwie tę zasługę, żeś pierwszy wykrył ten wyraz, który, jak słusznie utrzymujesz, mógł być napisany jedynie przez drugiego uczestnika tajemniczego dramatu. Nie miałem dotąd czasu obejrzeć tego pokoju, ale, jeśli pozwolicie, uczynię to teraz.
Mówiąc to wyjął z kieszeni centymetr i dużą okrągłą lupę. Uzbrojony w te dwa narzędzia, zaczął chodzić cichym krokiem po pokoju, zatrzymując się w jednem miejscu, przyklękając w innem, niekiedy nawet kładąc się plackiem na ziemi. Zajęcie to pochłaniało go tak całkowicie, że zdawało