Strona:PL Doyle - Dolina trwogi.pdf/29

Ta strona została skorygowana.

szych słów pańskich, zagadkowe, a przynajmniej niewyjaśnione morderstwo. Otóż przyjmując, że znanem nam jest źródło zbrodni, motywy jej mogą być dwojakiego rodzaju. Przedewszystkiem muszę zaznaczyć, że rządy Moriartego nad podległymi mu ludźmi są iście żelazne. Rygor, jaki zaprowadził, jest straszliwy. Kodeks jego uznaje tylko jedną karę. Jest nią śmierć. Możnaby przypuścić, że zamordowany Douglas, którego los znanym był jednemu z podwładnych tego arcybandyty, zdradził w jakiś sposób swojego szefa. Spotkała go kara, o której dowiedzą się wszyscy inni, choćby tylko dla wzbudzenia w nich obawy przed śmiercią.
— Dobrze, to jedno przypuszczenie, Mr. Holmes.
— Drugie, że zbrodnia popełniona została na zlecenie Moriartego, jako wchodząca w krąg jego interesów. Czy była kradzież?
— Nie słyszałem.
— W tym wypadku, przemawiałoby to, rzecz prosta, przeciw pierwszej hypotezie, a za drugą. Moriarty mógł jej dokonać za obietnicę uczestnictwa w zysku, a mógł także kazać sobie zapłacić za jej spełnienie. Jedno i drugie jest możliwe. Jakkolwiek się jednak sprawa ma, lub czy nie zachodzi jeszcze trzecia kombinacja, trzeba nam wyjaśnień szukać w Birlstone. Znam zbyt dobrze tego człowieka, aby się łudzić, że pozostawił tu jakiś ślad za sobą, któryby nas mógł do niego zaprowadzić.
— A zatem do Birlstone! — zawołał Mac Donald, zrywając się z krzesła. — Słowo daję! Jest później, niż myślałem. Daję panom pięć minut na przygotowanie się do drogi, nie więcej.
— Aż za wiele — rzekł Holmes i skoczył do