Strona:PL Doyle - Mistrz z Krocksley.pdf/104

Ta strona została skorygowana.

żant udali się na poszukiwania za wylęknionym sługą. W jego rozstrzęsionych rękach podrygiwała świeczka i dziwaczne cienie latały po antycznych obiciach ścian i po ciosanym dębowym suficie. W ten sposób przeszukano cały dom, począwszy od wyłożonej kamienną posadzką kuchni, a skończywszy na jadalni drugiego piętra. Była to olbrzymia sala z chórem dla muzykantów; ściany miała pokryte poczerniałemi od starości tarczami herbowemi w kształcie liścia topolowego. Zewsząd wiała pustka. Na ostatniem piętrze, na strychu, znaleźli sędziwą żonę służącego, Mary. Małżeństwo to było jedynymi sługami hrabiego. Sam zaś hrabia był nieobecny w domu, bo nawet nie dało się wykryć jego śladów.
Rewizja przeciągnęła się długo i zanim kapitan nie sprawdził zeznań służącego, upłynęło wiele czasu. Przejrzenie tego domu sprawiało olbrzymie trudności. Wązkie kręte schody, któremi nie sposób było iść we dwuch, przecinały ciemne, powykręcane korytarze. Ściany były tak grube, że od sąsiedniego pokoju nie przedostawał się żaden dźwięk. Kapitan Baumgarten tupał nogami, zdzierał portjery, wtykał szablę w kąty, chcąc wykryć tajemne schowanka, ale poszukiwania te nie odniosły żadnego skutku.
— Mam pewną myśl — zwrócił się kapitan