Strona:PL Doyle - Mistrz z Krocksley.pdf/38

Ta strona została skorygowana.

— Daruje pan, mister Monthomeri, — rzekł pewnego razu doktór; — ale zdaje mi się, że pan stał się zbyt wybrednym. W stosunku do młodych ludzi nie można popierać podobnych kaprysów. Proszę mi powiedzieć, dlaczego pan, naprzykład, jada przyrumieniony chleb do każdego dania?
— Przyrumieniony chleb smakuje mi bardziej, niż zwyczajny, sir.
— A z tego powodu obciąża pan kucharkę zbyteczną pracą. Również zauważyłem że pan nie jada kartofli.
— Tak, sir, kartofle nie smakują mi już.
— Jednak, o ile mi wiadomo, i piwa pan nie pije.
— Nie piję, Sir.
Doktór pokręcił głową i powiedział tonem dydaktycznym:
— Te kaprysy i fantazje zasługują na dowolne sądy, mister Monthomeri. Pomyśl pan, ilu jest ludzi, dla których to samo piwo i te same kartofle byłyby nieocenionem na świecie dobrodziejstwem.
— Nie wątpię, sir, lecz wolę obejść się bez tych smakołyków.
Rozmowa toczyła się przy śniadaniu. Doktór i jego pomocnik znajdowali się sami, więc